Mój Sierpień 1980
Mija 40 lat od wielkiego zrywu i buntu Polaków przeciw ówczesnej władzy. 40 lat temu po raz kolejny upomnieliśmy się o odzyskanie suwerenności, pełnej wolności, niezależności oraz o godne życie narodu oraz każdego człowieka.
40 lat to bardzo długi okres w życiu człowieka, można spojrzeć na życie z odległej perspektywy. Zastanawiam się gdzie byłem 40 lat temu i gdzie jestem dzisiaj. Cały sierpień 1980 roku spędziłem w Bułgarii, prowadziłem tam obóz młodych geografów z Uniwersytetu Łódzkiego. Wyjeżdżając z Polski do głowy mi nie przyszło, że może się tu wydarzyć coś wyjątkowego, przełomowego. Dopiero pod koniec pobytu w Rile, pięknych i dzikich górach, gdy Ania moja żona, a wtedy narzeczona, była przeziębiona i udaliśmy się do lekarza, dowiedzieliśmy się od niego o „zamieszkach” w Polsce, o człowieku który był przywódca strajku. Tu padło jakieś dziwne nieznane mi nazwisko, trudne do zapamiętania – Wałęsa. Wcześniej o tym człowieku nigdy nie słyszałem. Więcej informacji o tym co dzieje się w Polsce nie udało się nam dowiedzieć, takie to były czasy. Internetu nie było, zatelefonować do Polski nie było jak, w gazetach takich informacji nie publikowano. Dopiero po powrocie do kraju tuż przed 31 sierpnia mogłem przekonać się że wracam do zupełnie już innej Polski.
Przed sierpniem 1980 roku nie byłem specjalnie zaangażowany politycznie. Jak zdecydowanej większości Polaków nie podobał mi się system polityczny w którym żyliśmy, inny znałem tylko z opowieści i literatury. Bardzo niewiele robiłem aby go zmienić, obalić czy zlikwidować. Z przyjaciółmi i znajomymi jeździliśmy na Jasną Górę, nie były to pielgrzymi religijne, kierowaliśmy się chęcią poznania historii, tej której nie uczono nas w szkole. W gronie znajomych organizowaliśmy własne obchody 11 Listopada, rozmawialiśmy o Katyniu. Wiedzę tę wyniosłem z domu, dziadek był zagorzałym piłsudczykiem, człowiekiem który z bronią w ręku walczył o odzyskanie, a później utrzymanie niepodległości Polski. Wielki wpływ na moje poglądy miał też mój pierwszy szef w pracy na Uniwersytecie Łódzkim – profesor Ludwik Straszewicz wspaniały, dobry, mądry i odważny człowiek. Jakże inny od pozostałej kadry uniwersyteckiej, człowiek z innej dużo lepszej epoki. Swoją postawą nauczył mnie co znaczy słowo – patriotyzm. Profesor nam młodym ludziom otwierał oczy na wiele kwestii, o których się wtedy nie mówiło. Uzmysłowił nam, że na wschodzie, w Kazachstanie, żyje wielu naszych rodaków, pokazywał jak wspólnie możemy im pomóc, że ta pomoc to nasz obowiązek. Profesor nigdy nie zapominał o żadnej ważnej dla Polski rocznicy historycznej, w tamtych czasach było to niespotykane.
Po sierpniu 1980 roku, gdy powstała „Solidarność” znalazłem się po tej właściwej stronie, gdzie było nas razem 10 milionów, a dowodził nami Lech Wałęsa, najlepszy z możliwych, a właściwie jedyny do zaakceptowania szef związku zawodowego. Nie znaczy to, że Lech Wałęsa nie popełniał błędów, że był nieomylny. Ale według mnie nikt inny nie dokonałby tego co On. To Lech Wałęsa nazywany przeze mnie „polskim Gandhim” w sposób pokojowy zmienił Polskę, a później Europę i świat. Bez użycia broni, bez wojny rozmontował najokrutniejszy system polityczny świata i za to należy się Mu wdzięczność wszystkich Polaków, którzy kochają i szanują wolność kraju i wolność pojedynczego człowieka.
Oczywiście Lech Wałęsa jest dla mnie symbolem całej „Solidarności”. Bez wsparcia ludzi „Solidarności” nawet Lech Wałęsa nie osiągnąłby tylu zwycięstw. A z drugiej strony „Solidarność” bez Lecha Wałęsy nie dokonałaby tych wszystkich przemian. Połączenie Lecha Wałęsy z rzeszą 10 milionów związkowców dało tę siłę, która dokonała tak wielkich zmian. Lech Wałęsa był, jest i zawsze będzie postacią nietuzinkową, wielką osobowością. Był, jest i będzie kontrowersyjny. Nigdy nie był pokornym, przewidywalnym, ułożonym człowiekiem, bo tacy nie dokonują rewolucji, bo tacy nie zmieniają świata. Jego słowa są często zaskakujące, bulwersujące, bardzo dobitne i bolesne, ale są to słowa prawdy. Prawda obroni się sama, a historia przyzna jej rację.
Za co podziwiam, szanuję i za co dziękuję Lechowi Wałęsie? Za wyjątkową odwagę, mądrość polityczną, konsekwencję w dążeniu do celu, umiejętność prowadzenia negocjacji, wielką cierpliwość w dochodzeniu do celu oraz bezkompromisowość. To człowiek, który nigdy nie chował się za plecami innych, był zawsze w pierwszym szeregu, brał całkowitą odpowiedzialność za to co robi. Był wytrwały i cierpliwy, potrafił czekać na właściwy moment do przeprowadzenia zmian. Ile razy namawiano go aby uderzył, ruszył do ostatniego boju, w którym zgniecie, zmiażdży przeciwnika, a on potrafił czekać na właściwy moment, aby w sposób bezkrwawy i najmniej bolesny dokonać zmian. Tak było na przełomie lat 1980/81 gdy tworzyła się „Solidarność” i 1988/89 podczas przygotowań, a później obrad Okrągłego Stołu.
Mówiąc o prezydenturze Lecha Wałęsy dość często wystawiamy oceny niezbyt pochlebne. Pewnie mógł być lepszym prezydentem, ale który z polskich prezydentów dokonał tak wielkiej i niesamowitej rzeczy, jak wyprowadzenie wojsk radzieckich z Polski. Już za ten czyn należy się Mu pamięć i wdzięczność Polaków. Powiedzcie, który z polskich prezydentów cieszył się takim uznaniem na świecie, który był przyjmowany z takimi honorami przez największych przywódców świata, przez prezydentów: Stanów Zjednoczonych, Rosji, Niemiec, koronowane głowy państw i przywódców religijnych Jana Pawła II i Dalajlamę… Który z polskich prezydentów znany jest we wszystkich zakątkach świata, nawet w najmniejszych wioskach położonych gdzieś w buszu lub wysoko w górach. Tam do dziś nazwisko Walesa robi wielkie i jednoznacznie pozytywne wrażenie. Który z polskich prezydentów otrzymał tyle odznaczeń i medali od przywódców kilkudziesięciu krajów, który prezydent Polski jest doktorem honoris causa na kilkudziesięciu uczelniach położonych na pięciu kontynentach? Który przemawiał przed Kongresem Stanów Zjednoczonych, który otrzymał kilka tytułów szlacheckich, któremu prezydentowi przyznano Nagrodę Nobla… Mogę tak wyliczać jeszcze długo.
Drogi czytelniku zastanów się choć chwilę , czy ci wszyscy ludzie na świecie mylili się, nie poznali się na Lechu Wałęsie, a może rację mają ci mali, nikczemni ludzie, którzy chwilowo sprawują władze w Polsce, ci którzy nieudolnie usiłują wygumkować z historii Lecha Wałęsę, wprowadzając na jego miejsce … ach szkoda wymieniać tych nazwisk. Każdy na to pytanie musi odpowiedzieć sobie sam, a później spojrzeć w lustro.
Pamiętajmy o Lechu Wałęsie, dziękujmy Mu każdego dnia za Polskę, w której żyjemy. Dziękujmy Mu wszyscy, ci którzy Go podziwiają i szanują, tak jak ja i ci którzy Go nienawidzą i nie zauważają. Bez Lecha Wałęsy nie było by dzisiejszej Polski, nie było by: PiS, Kaczyńskich, Dudy, Macierewicza …
MOJE LOSY PO SIERPNIU 1980
Byłem członkiem pierwszej i dla mnie jedynej „Solidarności”, takim zwykłym szarym członikem. Na pewno mogłem być bardziej aktywny, ale w chwilach gdy pojawiało się zagrożenie budziła się we mnie chęć wsparcia bliskiej mi idei i bliskich mi ludzi. 14 grudnia 1981 roku poszedłem do pracy ze śpiworem, liczyłem, że będziemy na uniwersytecie strajkować. Gdy do tego nie doszło zająłem się kolportażem ulotek i podziemnej prasy. Żona w ciąży przepisywała na maszynie wiele tekstów. Służba Bezpieczeństwa pojawiła się w naszym domu już tydzień po wprowadzeniu stanu wojennego. Źle szukali, nie znaleźli tych najbardziej wartościowych rzeczy, chociaż po całonocnej rewizji wynieśli z jednego pokoju w którym wtedy mieszaliśmy kilka pudeł różnych dokumentów. Kolejny raz pojawili się pod koniec kwietnia 1982 roku. Byłem podejrzewany o chęć wysadzenia Pomnika Czynu Rewolucyjnego w parku na łódzkim Zdrowiu. Tym razem skończyło się więzieniem. Była to dla mnie wielka próba, największa do tej pory w życiu. Dlatego rozumiem i bardzo cenię Lecha Wałęsę, że trakcie trwającego o wiele dłużej internowania nie pękł, nikogo nie wsypał, nie poszedł na żadną współpracę. Moja sprawa była malutka, nie usiłuję jej w żaden sposób porównać, bo wygląda to tak jakby porównywać kroplę wody z bezkresem oceanu. Ale pozwala mi to lepiej zrozumieć jak wielkiej rzeczy dokonał Lech Wałęsa i inni przywódcy „Solidarności”. Od 40 lat jestem wierny idei, która mnie porwała i jestem wierny człowiekowi, który poświęcił wszystko abyśmy mogli żyć w innym, wolnym świecie. Nigdy nie miałem wątpliwości po której stronie stanąć. Gdy Instytut Pamięci Narodowej podjął haniebną decyzję o wykreśleniu z katalogu osób, wobec których zachowały się dokumenty świadczące o tym, że organy bezpieczeństwa państwa zbierały o nich informacje na podstawie celowo gromadzonych danych, w tym w sposób tajny, a wobec których nie stwierdzono istnienia dokumentów świadczących że były pracownikami, funkcjonariuszami, żołnierzami organów bezpieczeństwa lub współpracowały z organami bezpieczeństwa Lecha Wałęsy. Poprosiłem, aby do czasu powrotu na tę listę Lecha Wałęsy wykreślić też moje nazwisko.
Czasami wraz z żoną, córką i przyjaciółmi pojawiamy się na różnych demonstracjach, nigdy nie kryję swoich poglądów, zawsze stoję i stać będę po jednej stronie, dla mnie tej właściwej. Bywają też takie chwile, że za moje entuzjastyczne okrzyki „Lech Wałęsa” zostaję zaproszony, a właściwie zaciągnięty do policyjnej suki, a wtedy po kilku chwilach pojawiam się w otwartych drzwiach suki, wznoszę palce w geście „V” i z nie mniejszym entuzjazmem ponownie wznoszę okrzyk „Lech Wałęsa”. Czasami ubiorę pomnik w koszulkę z napisem KONSTYTUCJA. Zdarza się za zabieram się za stworzenie nowego, oryginalnego szlaku turystycznego i napisanie przewodnika „Powałęsajmy się po Polsce. Szlakiem Lecha Wałęsy”. Jakże jest on potrzebny w dzisiejszych czasach. Bywa, że zaglądam do pięknego, wolnego Gdańska i pojawiam się w Sali BHP, gdzie przed 40 laty Lech Wałęsa w imieniu strony związkowej podpisywał z przedstawicielem rządu Porozumienia Sierpniowe. Dziś w Sali BHP nie znajdzie się nic co byłoby związane z Lechem Wałęsą. Tu królują dziś nazwiska, które też powinny być gdzieś w tle: Walentynowicz, Gwiazda, Lech Kaczyński, ale jest też jeden i drugi Duda. Dlaczego? Zawstydzam, a może tylko mnie tak się wydaje, młodych pracowników którzy obsługują nielicznych tu turystów, pytając o Lecha Wałęsę. Przekazuję im, aby się wstydzili, że w miejscu tym nie dba się o pamięć o Lechu Wałęsie, nie dba się o prawdę, o solidarność. Uzmysławiam pracownikom, że przyczyniają się do fałszowania historii, zakłamują ją, że już niedługo nadzieje czas, że będę się tego bardzo wstydzić.
Obejrzyj zdjęcia
Podobało Ci się? Udostępnij!